O NAS
Pozwól, że opowiemy Ci historię, która tkwi w sercu marki Puppy Charms.
To historia o miłości, trosce i cudownym uzdrowieniu, która zapoczątkowała misję pomagania zwierzętom za pomocą naturoterapii.
My - Założyciele Puppy Charms - ja Rufus, Lucy, Casey, Katarzyna i Daniel, byliśmy typową 5 osobową rodziną.
Urodziłem się na farmie strusi pod Warszawą. Jestem szefem w sklepie. Spokojny, opanowany i cierpliwy przez cały czas.
Pilnuję terminów (szczególnie tych dotyczących jedzenia).
Uczestniczę w każdym aspekcie rozwoju sklepu. Nadzoruję każdy etap pracy, oczekując najlepszych efektów. Ten sklep to trzecia najważniejsza rzecz w moim życiu (zaraz po jedzeniu i spaniu).
Jeśli masz pytania dotyczące czegokolwiek, skontaktuj się ze mną na mój adres e-mail: [email protected]. Poproszę moich pracowników, żeby ci odpisali.
Mimo swojego wieku widziałam i przeżyłam w życiu wiele strasznych rzeczy. Pierwsze dwa miesiące życia spędziłam na pseudo hodowli, gdzie zmuszano mnie do walki o miejsce do spania, dostęp do matki, jedzenie i inne niezbędne rzeczy.
Na szczęście uratowali mnie moi obecni rodzice. Do dziś wspominam moje rodzeństwo i mam nadzieję, że ich życie wygląda tak jak moje, czyli słodko i beztrosko.
W sklepie dbam o to, aby zakupy były bezpieczne, łatwe i aby wszystko przebiegało sprawnie. Jestem szefem ochrony i w razie problemów sama je rozwiążę.
Urodziłam się w tej samej hodowli co Rufus (mój starszy brat). Jestem najwspanialsza, najmądrzejsza i najbardziej posłuszna (chciałabym, ale niestety fakty są inne).
Prawda jest taka, że mam swój własny charakter, za który jestem kochana przez wszystkich dookoła. Jestem wulkanem niewyczerpanej energii, ciągle w ruchu, szukająca nowych wyzwań nocą i dniem. Lekka dusza, jak mówią rodzice.
W sklepie pełnię rolę projektanta, artystycznej duszy. Jeśli masz pomysł na projekt, napisz do mnie, a ja go dla Ciebie zrealizuję.
Wspaniały człowiek, zawsze radosny, pogodny i pełen energii (tak jak Lucy). Czasem biega po ogrodzie, goni nas choć w sumie nie wiemy po co.
Kiedy wsiada do samochodu, czekamy tylko i patrzymy, gdzie nas tym razem zabierze: do parku, na łąkę, do nowego lasu, nad wodę, w góry (wydaje nam się, że sam prawie nie wie).
Uwielbia biegać po górach, słyszymy jak po powrocie z jakichś zawodów opowiada mamie, że przebiegł 100 km lub więcej (po co?? Tato?? Po co?? Jak tak można??? !!!).
Stworzył ten sklep internetowy sam więc jesteśmy z niego strasznie dumni. Siedział przy komputerze po nocach, dzień za dniem, tydzień za tygodniem ale zrobił to.
Stara się robić nam zdjęcia, mimo że nie chcemy pozować … gania nas po lesie z aparatem i pstryka, a my przed nim uciekamy (to świetna zabawa).
Dziwny ale kochany człowiek.
Kochana mama, cierpliwa, troskliwa, ciepła i pełna współczucia dla każdego zwierzaka. Miłośnik medycyny naturalnej, którą stosuje wobec każdego z nas. Jesteśmy zdrowi, bo ona ma niesamowitą wiedzę, którą dzieli się na każdym kroku. Masuje nas, stosuje koloroterapię, muzykoterapię, a nawet wypowiada w naszym kierunku jakieś dziwne zaklęcia.
Pełna energii, codziennie biega z nami po lesie za co ją kochamy, bo potrzebujemy dużo ruchu, a ona doskonale o tym wie. Nie potrafi krzyczeć, gdy robimy coś źle (to chyba rola taty).
Wydaje nam się, że daje nam za mało jedzenia, choć ona uważa inaczej, bo czyta uwagi na etykietach żywności i skrupulatnie odlicza każdy gram. Posiada tytuł specjalisty w zakresie medycyny ratunkowej oraz zdrowia publicznego i promocji zdrowia.
Swoje umiejętności potwierdza dyplomami uzyskanymi na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi podczas 5-letnich studiów, więc mamy do niej zaufanie.
Jest kochana.
Tu zaczyna się historia /
trudna / nie dla każdego / dramat / wyciskacz łez / ze szczęśliwym zakończeniem.
Jeszcze przed ślubem rodziców, do naszej rodziny dołączyłem ja - 4 miesięczny szczeniak Rhodesiana - Rufus.
Od zawsze byłem nieodłącznym członkiem rodziny.
W kolejnych latach dołączyła do nas Lucy i Casey. Żyliśmy szczęśliwie w naszym małym domku w lesie. Wylegiwaliśmy się na ogrodzie, ganialiśmy po lesie, a zimą wszyscy zalegaliśmy w salonie przy kominku. Jednak los rzucił nam trudne wyzwanie, gdy kilka lat temu zdiagnozowano u mnie złośliwy nowotwór śledziony.
Było to dla nas przerażające i przytłaczające. Nasze psie i ludzkie serca krwawiły, a łzy nie przestawały płynąć.
W tej chwili, całe nasze życie wywraca się do góry nogami, z radosnej kochającej rodziny wyłania się dramat, ból i płacz. Tata nie chce w to uwierzyć, więc umawiamy się na kolejne badania w innych klinikach. Najnowocześniejszy sprzęt, najnowsze aparaty, najwybitniejsi specjaliści, za każdy razem słyszymy tylko jedno:
„Na jego śledzionie są guzy, trzeba szybko operować i pobrać materiał do dalszych badań”
Rokowania na dalsze przeżycie bez operacji maksymalnie do 3 miesięcy, po operacji trudno powiedzieć – może kilka miesięcy dłużej, rok, zależy jak zareaguje na chemię.
Moi rodzice nie maja ludzkich dzieci, ale mają nas: mnie, Lucy i Casey, a że to ambitni milenialsi nasze psie życie od zawsze było bajeczne. Zabawki, snaczki, spanie pod kołdrą, najlepsza karma, suple, domek z wielkim ogrodem w lesie – i nagle nic już nie ma znaczenia. Mama przeżywała najgorzej, cały czas płakała, budziła się z płaczem w nocy, po czym kładła się na podłodze w kuchni – by nikogo z nas nie budzić i płakała… Ja też bardzo się bałem, dziewczyny nie miały pojęcia co się dzieje, ale nikt nie był w nastroju do zabawy.
Umówiono mi operacje wycięcia, termin za tydzień… Tylko co da ten zabieg, nie zagwarantuje mi, że wszystko wróci do normy, a jednak żyć bez śledziony.
Tekst weta:
„To dorosły pies, nie potrzebuje śledziony”
To czemu fizjologicznie śledziona nie zanika u dorosłych psów, ludzi, koni
– bo może jednak jest im do czegoś potrzebna. Mama kończyła studia medyczne, też uważała, że tak bez śledziony trochę słabo…
Był początek lutego, wieczorem siedziałem z mamą przy kominku, gdzie suszyły się ciuchy z biegania taty. Nie zapomnę tej chwili, ale moja psia intuicja podpowiedziała mi, weź tą śmierdzącą niebieską koszulkę. Co mam do stracenia, życie bez śledziony, do końca życia leki, chemia jeżdżenie regularnie do veta .. do dupy takie życie, ale nie mogę zostawić moich rodziców i dziewczyn, jeszcze nie teraz za bardzo ich kocham i oni mnie.
Patrzę na mamę, na mamę i koszulkę, na koszulkę i mamę ..ta dopiero po dłuższej chwili załapała:
Co chcesz Rufusku, założyć tą przepoconą, niebieską koszulkę?
Kiedy kupujesz produkt Puppy Charms dla swojego zwierzaka, nosisz ze sobą cząstkę mojej historii, nadzieję i wsparcie moich rodziców i sióstr.
Razem tworzymy społeczność ludzi, którzy dają swoim zwierzakom najwyższą jakość opieki, czerpiąc z mocy naturalnych terapii.
Puppy Charms to marka, która powstała z miłości i doświadczenia. To marka, która wierzy, że każdy zwierzak zasługuje na najlepszą opiekę i szansę na zdrowie.
Dołącz do naszej misji, wspieraj nasze produkty i bądź częścią tej niesamowitej historii uzdrawiania. Razem możemy przekształcić życie naszych ukochanych zwierząt i wprowadzić do naszych serc jeszcze więcej miłości i nadziei.